pracownia Piotra Ceglarka, Jana Dybały i Dominika Ritszela
Anna Stankiewicz Małopolski Instytut Kultury w Krakowie Z Piotrem Ceglarkiem, Janem Dybałą i Dominikiem Ritszelem rozmawia Agnieszka Jankowska-Marzec A.J.M.: (...)Z Piotrem Ceglarkiem, Janem Dybałą i Dominikiem Ritszelem rozmawia Agnieszka Jankowska-Marzec
A.J.M.: Na początku chciałabym Was zapytać o pierwsze skojarzenia jakie w Was budzi hasło „pracownia”?
D.R.: Staram się nie fetyszyzować tej idei. Oczywiście to bardzo przydatne miejsce, które ułatwia pracę na wielu poziomach działalności artystycznej, ale dla mnie większe znaczenie ma to, co robi się poza nią. Koncepcja pracowni kojarzy mi się bardziej z pewnym procesem podsumowywania, magazynowania, układania danych i materiałów niż ze spektakularnymi decyzjami.
P.C.: Krótko mówiąc: miejsce pracy twórczej.
J.D.: Do tej pory każda kolejna aranżowana przeze mnie przestrzeń przeznaczona do pracy twórczej zaczynała prędzej czy później wchłaniać sferę prywatną i zarobkową (prace projektowe, organizacja wydarzeń itp.). Niestety w tej chwili pracownia do własnych, nieustannie odkładanych projektów to dla mnie wciąż utopia.
A.J.M.: Jaką rolę odgrywa w Waszych działaniach artystycznych przestrzeń, w której pracujecie? Czy w ogóle ma znaczenie?
P.C.: W moim przypadku w większości projektów to właśnie przestrzeń jest jednym z najważniejszych determinantów. Dotyczy to nie tylko miejsca, w którym dana praca powstaje, ale też tego gdzie, w jakich warunkach i okolicznościach będzie prezentowana czy realizowana.
J.D.: Dość nietypowo – miałem okazję zacząć swoją działalność w przestrzeni idealnej – mając kilka niezależnych warsztatów na dużej powierzchni. Byłem przekonany, że to niezbędne warunki, szczególnie, że podejmowane wyzwania wymagały ciągłego prototypowania i łączenia technologii. Na szczęście do momentu gdy przyszło mi się wyprowadzić, nauczyłem się częściowo przewidywać rezultaty i adaptować się do słabszych warunków. W końcu przestrzeń fizyczna przestała mieć znaczenie – cenniejszy stał się czas i spokój, którym trzeba by ją wypełnić.
D.R.: Myślę, że takie miejsce pozwala zachować higienę pracy. Pomaga utrzymać dyscyplinę i systematyczność. Dzięki temu to, co robimy, może stać się przyjemną rutyną zamiast dodatkowym zajęciem, generującym pokłady stresu i irytacji.
A.J.M.: Czy możecie opowiedzieć o tym miejscu, w którym obecnie się znajdujemy? Zamierzacie pracować w nim na stałe czy to tylko tymczasowa „miejscówka”?
D.R.: Jestem tutaj na bardzo towarzyskich zasadach, więc nie wiem, na ile powinienem się tutaj wypowiadać. Myślę, że lokalizacja tego miejsca (przestrzeń po sklepie plastycznym w budynku Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach) pozwala na stworzenie bardzo ciekawej, otwartej formuły opartej na spotkaniach, wymianie doświadczeń, wspólnej pracy i eksperymentowaniu. To duży potencjał tego typu pracowni, która przez to wydaje się dużo bardziej inkluzywna niż tradycyjnie pojęta pracownia artystyczna. Żeby to mogło się w pełni wydarzyć, dobrze byłoby utrzymać to miejsce przynajmniej przez jakiś czas. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie.
P.C.: Podczas naszego spotkania padło hasło „świetlica” – „miejsce przeznaczone do spędzania czasu wolnego, rekreacji, rozwijania zainteresowań”. Myślę, że dobrze oddaje ono charakter tej przestrzeni. Samo miejsce przez pewien czas stanowiło tymczasową siedzibę Biura Dźwięku Katowice, a docelowo będzie rodzajem laboratorium do eksperymentowania z materią dźwięku, analogowym obrazem, światłem i wszystkim pomiędzy.
J.D.: Miejsce zostało już w projekcie budowlanym zdefiniowane jako tymczasowe, jest byłym sklepem VENA – wspominał już o tym Dominik i prawdopodobnie nie ma sensu tego zmieniać. Znaleźliśmy się tutaj z Biurem Dźwięku dzięki uprzejmości Akademii w związku z odstąpieniem naszej siedziby uchodźcom z Ukrainy. Równolegle staramy się o stworzenie pracowni soundartowej. Brakowało nam też miejsca na działania warsztatowe w pracowniach dydaktycznych. Przypadkowo spięło się tu nagle kilka wątków i postanowiliśmy stworzyć tu docelowo świetlicę dla nas i dla studentów. Termin wyprowadzki nie został ustalony, działamy więc w tymczasowości nieokreślonej.
A.J.M.: Jesteście związani z katowickim Biurem Dźwięku. Czy możecie przybliżyć jego działalność?
D.R.: To bardziej pytanie do Janka i Piotrka.
J.D.: Ja, Piotr i Zuzanna Waltoś, rozpoczęliśmy Biuro w 2014. Działamy pod auspicjami Miasta Ogrodów. W dużym skrócie – w Biurze mieli się spotkać lokalni artyści muzyczni/dźwiękowi działający w technologiach cyfrowych/elektronicznych w celu wspólnego „podnoszenia kompetencji”, jam sesji i uczestnictwa w organizowanych przez nas wydarzeniach. W międzyczasie uruchomiliśmy program rezydencyjny i zrealizowaliśmy kilka dużych, wielowątkowych projektów, które rozwinęły nasze obszary. W Katowicach staramy się m.in. wypełniać luki programowe i prezentować w różny sposób konteksty eksperymentalnej elektroniki.
P.C.: Tak jak Janek już wspomniał, Biuro Dźwięku Katowice, to projekt, którego początkowym celem było aktywowanie lokalnej sceny twórców muzyki elektronicznej, w tym czasie nasze działania obejmowały warsztaty, wykłady, koncerty plenerowe, sesje koncertowe oraz dokładnie od 2016 roku „Mikrorezydencje”. Mniej więcej od 2015 rozwijaliśmy również nasze zainteresowania związane z emisją dźwięku wielokanałowego, z początku była to kwadrofonia, a obecnie pracujemy na 16-kanałowym autorskim soundsystemie. Aktualnie nasze działania koncentrują na relacji dźwięku z przestrzenią.
A.J.M.: Czy obecnie pracujecie nad jakimś wspólnym projektem?
D.R.: Dotychczas współpracowałem z Piotrkiem Ceglarkiem nad kilkoma projektami filmowymi, m.in. Studium postaci i Ziemia wchłonie to wszystko. Aktualnie powstaje kolejny Koks story, który – mówiąc bardzo skrótowo – skupia się na doświadczeniu knockdownu. Koncepcje dźwiękowe Piotrka w każdym filmie odgrywają istotne znaczenie nie tylko na poziomie formalnym. Wiele wspólnych rozmów pomogło mi także rozwiązywać problemy dotyczące np. kwestii realizacyjnych, technologicznych etc. Jeśli chodzi o współpracę z Jankiem, to od niedawna mam przyjemność prowadzić z nim zajęcia na ASP. Myślę, że współpraca nad jakimś wspólnym projektem lub działaniem to tylko kwestia czasu ;).
J.D.: W tym roku Dominik prowadzi ze mną przedmiot Podstawy Technologii Cyfrowych, który miałem okazję zaprogramować od zera. Też jestem tu od niedawna – było to wyzwanie dydaktyczne, które póki co traktuję jak projekt. Mam wrażenie, że myślimy bardzo podobnie, cieszę się na efekty tej współpracy. Z Piotrem prowadzę intensywne prace nad wdrożeniem pierwszego w Polsce sytemu emisji dźwięku 3D, realizowanego na Akademii z prywatnej inicjatywy. To jest z kilkoma innymi wątkami trwająca już dość długo przerwa od naszych dotychczasowych działań muzycznych, chociażby w duecie C&D. Zakładam, że projekt we trzech wkrótce może się zdarzyć – jak tylko zaczniemy się tu synchronizować.
P.C.: Razem z Janem pracujemy aktualnie nad narzędziem do pracy w czasie rzeczywistym z dźwiękiem w trzech wymiarach. Instrument będzie na wyposażeniu studia Azymut, które z kolei od przyszłego roku będzie częścią kampusu Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Narzędzie będzie pierwszym tego typu urządzeniem, łączącym analogowe techniki sprzężeń zwrotnych i syntezę modularną z najnowszymi rozwiązaniami wielokanałowej spacjalizacji dźwięku w domenie cyfrowej.
A.J.M.: Na zakończenie chciałabym Was zapytać o indywidualne projekty, którymi chcielibyście się pochwalić, a przede wszystkim o Wasze plany na przyszłość.
D.R.: Z ostatnich prac wydaje mi się, że najbardziej złożonym i przemyślanym filmem jest Ziemia wchłonie to wszystko, który bazując na kolektywnym głosie górników, byłych górników i ich żon, opowiada o sytuacji społecznej na górnym Śląsku w okresie transformacji politycznej. Film osadzony w stylistyce VHS stanowi swego rodzaju seans hipnotyczny. Te odniesienia wiążą się bezpośrednio z ówczesnym ezoterycznym przebudzeniem za sprawą takich postaci jak Kaszpirowski. W filmie wykorzystałem materiały archiwalne pochodzące z Polskiej Kroniki Filmowej, wykresy sejsmograficzne pozyskane z Planetarium Śląskiego, a w niektórych miejscach pojawiają się moje własne nagrania i animacje. Film zdobył główną nagrodę na 14. edycji Festiwalu Short Waves (kategoria polski film eksperymentalny). Ostatnio był również pokazywany na dużym festiwalu Vancouver International Film Festival. Aktualnie przygotowuję się do wystawy indywidualnej w Galerii Szarej w Warszawie, która mnie zresztą reprezentuje. Planowany termin to koniec marca 2023.
P.C.: Plany: Doktorat. Badania naukowe dotyczące dźwięku 3D. Zmądrzeć i nie zwariować.
J.D.: W tym roku drugi raz od ukończenia studiów w 2009 roku wziąłem udział w wystawie w roli artysty (nie nazwiska na ulotce), produkując samodzielnie autorską instalację. Wyszło jak „na evencie”, nerwowo, z bezlitosnymi awariami. Wciąż czuję, że to nie moje miejsce. Wolę działania w czasie rzeczywistym.
A.J.M.: Dziękuję za rozmowę.